sobota, 23 stycznia 2016

Mały skurwiel

Jak świat długi i szeroki cały bushcraftowy światek piłuje.Piłują od Jukonu po Kamczatke. Najlepiej "laplander'em", a jak nie masz "laplander'a" to siedź w domu i zakaz wejścia do lasu. O co chodzi z tymi piłami się pytam? Czy to spisek marketingowy producentów narzędzi ogrodniczych? W czym gałęziówka jest lepsza od starej poczciwej siekiery? Gdzie leży ich wyższość? Czy może to ludzka natura, która nakazuje nam żeby każdy patyczek był równo przycięty, nawet ten, który za chwile wyląduje w płomieniach. Może chcemy wprowadzać swoje rządy w naturze, wszystko ma być równe, symetryczne i zapominamy, że w lesie jesteśmy gośćmi... Zgodzę się, że piła jest wygodniejsza, bo lżejsza i łatwo ją transportować. Ale machając piłą spalasz dużo więcej energii. Nikt mi nie powie, że pod tym względem są lepsze. A kiedy zęby się stępią? Trzeba kupić nowe. A siekierę tylko naostrzyć. Rozumiem zabrać konkretnej wielkości piłę łukową czy ramową przy, której nakład pracy jest niewielki, a efekty porządne. Ale weź to targaj ( patent na takową piłę wkrótce ). Kolega mój zamienił jakiś czas temu swojego wyśmienitego fiskars'a x7 na piłę rzeczonej firmy. Rany. Co za gówno! Siekierą robota szła dużo szybciej,  człowiek tak nie męczył i nie wypacał przez to ciężko kumulowanego alkoholu z organizmu. Ale nie. Moda na piły i ch... Chociaż twierdzi, że to efekt mojego wypadku. Kiedy przerżnąłem sobie nią w piszczel. miło nie było. Fakt, że targanie x7 przy pełnym plecaku nie jest szczytem marzeń, ale jaki komfort pracy.
Dlatego ja, nie przy plecaku, a w nim targam jego mniejszego brata, x5. Ten malec ma potencjał i przeciwstawiam mu każdą gałęziówkę. Komfort i nakład pracy jest nieporównywalny mimo jego rozmiarów. Zanim nasza miłość rozkwitła dużo o nim czytałem, pochlebnych opinii to on nie miał. Że mały, że słabo się nim pracuje. To se myślę... Gówno  prawda. I want it! Pierwsze wrażenie było takie, że faktycznie z niego malec i nawet pojawiły się wątpliwości czy sobie poradzi. Nic bardziej złudnego. Oczywiście ścięcie drzewa mogłoby zająć całą noc, ale drwalem nie jestem i nawet większą siekierą bym się za to nie brał. Oczywiście, że w  większośći prac można go zastąpić nożem. Tak samo jak piłę. Tyle, że ten toporek daje większy wachlarz możliwości. Przygotowanie szczap na ognisko to czysta poezja. Grubsze kłody też nie stawiają oporu. I znowu kłania się nakład pracy. Moim zdaniem machanie siekierą jest mniej wyczerpujące niż zajeżdzanie się się piłą. Dodając do tego rozmiar i wagę poniżej kilograma... Genialnie. A więc zamień marzenia o pile na x5. To, że piły użył Mears czy inny Gryls to nie znaczy, że to świetny wybór. Kieruj się własnymi potrzebami. W terenie ważne są umiejętności, a nie moda.
 Niech moc będzie z Tobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz