czwartek, 31 marca 2016

Brzoza, multifunkcjonalna dobroć.


Na pomorzu brzozy pompują jak szalone, znaczy wiosna w pełni. (  Podobno najwięcej soku wydzielają w okolicach niedzieli palmowej. ) W środowisku oskołowe szaleństwo. Biegamy i doimy drewniane krowy. A czym jest owa oskoła? Składa się głównie z wody, cukru - ksylitolu ( 0,5 - 2 % ), śladowych ilości kwasu jabłkowego, kwasu cytrynowego, fosforu, magnezu, żelaza, soli mineralnych i aminokwasów. W dawnych czasach używano, go jako napoju orzeźwiającego i przypisywano magiczne właściwości ( dlatego nasi przodkowie stawiali na miejscach pochówku brzozowe krzyże.) Sok brzozowy polecano nawet na porost włosów i dolegliwości reumatyczne. W obecnym okresie nie trzeba nawet rurek i nawiercania drzewa. Dzisiaj zrobiłem dziurkę scyzorykiem na głębokość niecałego centymetra i już tryskał sok. Do tego rynienka z patyka i tylko mordę podstawić. Brzoza, jak wiadomo daje nam również niezastąpioną rozpałkę, w postaci kory. Ale nie tylko, z kory robi się również dziegieć, czyli taką brzozową smołę, którą można stosować wewnętrznie i zewnętrznie na glisty, liszaje, kleszcze, wszy i łupież. W aptekach trzeba słono płacić za szampon z dziegciem. Jak sobie nim machniesz fryzurę to wali jak wędzonka. Jakbyś z ogniska wrócił / wróciła. Więc polecam raczej na wieczór. Drewniana krowa ma też zastosowanie w ziołolecznictwie, z jej młodych liści sporządza się napary, którym można przemywać skórę, czy przykładać na oczy, likwiduje w ten sposób stany zapalne. Zaś świeże liście, przykładane w okolicach ramion i karku, rozluźniają napięcie mięśniowe. Napar z suszonych młodych pączków i liści stosuje się na kamicę nerkową i choroby układu moczowego, gdyż działają moczopędnie. A to i tak namiastka, ponieważ na terenach Polski, sok brzozowy gotowano  z mąką żytnią i mlekiem, odparowywano i używano do słodzenia potraw , robiono alkohol lub z kiszonych pączków kleciło się zupę, a  za wschodnią ścianą, wielką wodą i Skadynawii miazgę brzozową drobno siekano i wrzucano do mąki na chleb. Za tem... Brzoza to życie. Skoncentrowane w niepozornym drzewie. Tyle dobra w jednej roślinie... Nawet znany wszystkim. ( dzisiejszej gimbazie, już pewnie nie ) poeta napisał o "Niej" wiersz...


"Brzozom siekierą żyły otworzę,
Ciachnę przez ciało, rąbnę przez korzeń,
Lepkim osoczem brzozy ubroczę,
Na rany białe wargami wskoczę. 

Zęby chwytliwe w trzony brzóz wbiję,
Ustami chciwie soki wypiję,
Żywcem spod kory wyrwę wargami
Rdzeń umęczony pocałunkami. 

Może te leki z żywego drzewa
Słów mnie nauczą, których mi trzeba:
Na chwałę brzozom, na chwałę latu,
Ustom obłędnym, bożemu światu!"

 J. Tuwim


Zasadź brzozę!



sobota, 26 marca 2016

No to lipa...


Wbrew pozorom nie będzie tu o zbawiennych na zdrowie lipowych herbatkach czy innych naparach. A o węglu. Węgiel drzewny z lipy, w medycynie ludowej stosowany był na wszelkiego rodzaju dolegliwości gastryczne. Rozwolnienie i tego typu sprawy. W wersji sproszkowanej można zasypywać nim ropiejące i sączące się rany. Niby zwęglone drewno, a takie cuda... Węgiel ( lipowy ) posiada właściwości przeciwbiegunkowe, pochłaniające, osuszające skórę i błony śluzowe i powlekające. Ma też inne właściwości, ale to zgłębienia indywidualnie (warto), bo nas interesuje zagadnienie bardziej medyczno - terenowe. Więc jak sraczka... To czas znaleźć lipę i zmontować sobie lekarstwo. Węgiel przyjmuje się w ilości kilku gramów na dobę. Tak w ramach instrukcji, żeby nie zeżreć całego drzewa. Jak przesadzisz, to najprawdopodobniej poczujesz skutki odwodnienia ( to moja konkluzja, więc nie jest to być może fakt ). Fant ten, ma duże właściwości absorbcyjne. Pochłania też jady bakteryjne, toksyny grzybów,  wydzieliny pasożytów przewodu pokarmowego, toksyny roślinne, leki. Węgiel na dolegliwości żołądkowo - jelitowe stosuje się do dziś, w postaci tabletek. No więc... Czas pozyskać lekarstwo!

Sprawa jest bardzo prosta. Potrzebna jest metalowa puszka i kawałek lipowego drewienka. Może być świeżo ucięte, wyschnie w trakcie. Węgiel uzyskuje się w procesie pirolizy drewna. Ni mniej, ni więcej znaczy to tyle co proces termiczny rozkładu drewna bez dostępu powietrza. Proste? No! Więc bierzemy metalową puszkę z wieczkiem, wsadzamy drewno i zamykamy.



Puszkę wpieprzamy do ogniska i czekamy...











Ten kawałek robił się pół godzinki. Na lekarstwo wystarczy. Jeżeli ktoś ma czas i trochę woli to w podobny sposób może wykonać węgiel do grilla. Oczywiście potrzebny będzie większy gar z przykryciem i stosunkowo większe ognisko pod nim, ale procedura jest taka sama... Jak nie masz sraczki to zawsze możesz sobie poszkicować. Dobrej zabawy.

Wild Thing!

Dziki szczypiorek... W tym roku wybił wyjątkowo wcześnie, bo już w lutym. Niepozorne to takie, jak trawa wygląda, ale jak szczypior pachnie i smakuje. Z bliska jednak łatwo go odróżnić. Budową przypomina swojego "uprawnego" krewniaka, a w wypadku dalszych wątpliwości wystarczy go trochę ściąć i zrobić próbę zapachu. Nie da się pomylić. Można go też ,po prostu wykopać, "korzeń" stanowi również jadalna cebulka, ale wtedy niszczymy stanowisko rośliny. No chyba, że masz zamiar wykorzystać całą roślinę, to proszę Cię bardzo.
Przeważnie rośnie w większych skupiskach, kępach, tworząc całe dywany, dlatego stosunkowo. łatwo go znaleźć.









Sposoby spożycia są oczywiście takie same jak zwykłego szczypioru. W kanapkach, sałatkach, na jajkach... Jak kto lubi.









To wartościowa roślina pod względem zawartości witamin. Znajdujemy w niej witaminy C, B1 czy B2, kwas foliowy, oraz potas, chlor, wapń, magnez, fosfor i olejki eteryczne, które pobudzają przemianę materii. Wspomaga perystaltykę jelit, ułatwiając trawienie i zapobiegając zaparciom ( jakby kogoś załapało). Jednak spałaszowanie w większych ilościach może wykazywać działanie przeczyszczające. Taka sytuacja... Więc smacznego.





czwartek, 10 marca 2016

Ognisko

Bardzo fajna grafika na temat ognisk. Czytać, chłonąć, stosować. Nie będę się rozpisywał, bo bez sensu. Wszystko jest w grafice.

Nabity w klona.

Idzie wiosna... Właściwie to już jest. Wszelkie zielsko budzi się do życia, drzewa pędzą soki... Przyszedł czas na oskołę ( sok z brzozy ) i sok klonu, który można pozyskiwać na przedwiośniu. Właściwie nadaje się tylko marzec. W lutym za wcześnie,a w kwietniu jest już za późno.W literaturze natknąłem się na informację, że z klonu, nie tylko sok jest rarytasem. "Na przełomie wieków XIX i XX, na Kurpiach dzieci jadły jako przekąskę miazgę (podkorze) klonu." To se myślę... Trzeba spróbować! Bo zasada jest taka, że nie przedstawiam spraw, których na sobie nie testowałem. No i konsternacja...







Akurat na moim terenie trafił się młody klon...
Podskubany.










No i nie wiem... Albo dzieci na Kurpiach są dziwne, albo mają jakieś popaprane smaki, albo klon za młody, jeszcze słodkiego soku nie napomopował... Masakara jakaś. Pierwszy kęs był nawet ciekawy. Coś jakby słodko... Z lekką goryczką. Dorzuciłem kolejny kawałek i weszła straszna cierpkość, gorycz. Smaku sporo czasu nie mogłem się pozbyć. Mało tego. Nie miałem nic do picia żeby to gówno przepłukać i wywołało to u mnie odruch wymiotny. Stanowczo nie polecam!!! Ale! Powrócę do tematu. Znajdę inny klon. I przed koncem marca, go podskubie. Zobaczymy.

Tropy...

Tropienie zwierzyny to zajebista zabawa. Tu i ówdzie widzimy tropy, ale pewnie nie zawsze nimi poszedłeś... Oczywiście nie jest tak, że za każdym razem idąc śladami zwierzyny na nią trafisz, bo trzeba brać pod uwagę różne aspekty jak, czas pozostawienia tropu, czy zwierzę biegło, skręcało, czy w pewnym momencie oderwało się od ziemi i odfrunęło... Temat jest do zgłębienia indywidualnie. I polecam bo ciekawy. Musisz wiedzieć czy wczoraj padał deszcz, ziemia była sucha, musisz rozpoznać krople deszczu... Jest co badać. Będziesz chodzić z nosem przy ziemi... I nie tylko! :) W ramach pomocy grafiki pomocne w rozpoznaniu "ofiary"... A jeżeli już dojdziesz swojego celu, będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Duma myśliwego rozerwie klatkę piersiową, niczym obcy Ripley!