czwartek, 10 marca 2016

Nabity w klona.

Idzie wiosna... Właściwie to już jest. Wszelkie zielsko budzi się do życia, drzewa pędzą soki... Przyszedł czas na oskołę ( sok z brzozy ) i sok klonu, który można pozyskiwać na przedwiośniu. Właściwie nadaje się tylko marzec. W lutym za wcześnie,a w kwietniu jest już za późno.W literaturze natknąłem się na informację, że z klonu, nie tylko sok jest rarytasem. "Na przełomie wieków XIX i XX, na Kurpiach dzieci jadły jako przekąskę miazgę (podkorze) klonu." To se myślę... Trzeba spróbować! Bo zasada jest taka, że nie przedstawiam spraw, których na sobie nie testowałem. No i konsternacja...







Akurat na moim terenie trafił się młody klon...
Podskubany.










No i nie wiem... Albo dzieci na Kurpiach są dziwne, albo mają jakieś popaprane smaki, albo klon za młody, jeszcze słodkiego soku nie napomopował... Masakara jakaś. Pierwszy kęs był nawet ciekawy. Coś jakby słodko... Z lekką goryczką. Dorzuciłem kolejny kawałek i weszła straszna cierpkość, gorycz. Smaku sporo czasu nie mogłem się pozbyć. Mało tego. Nie miałem nic do picia żeby to gówno przepłukać i wywołało to u mnie odruch wymiotny. Stanowczo nie polecam!!! Ale! Powrócę do tematu. Znajdę inny klon. I przed koncem marca, go podskubie. Zobaczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz