środa, 9 września 2015

Czajnik taktyczny


Kiedy menażka zaczęła mnie drażnić, bo jednak to kawał żelastwa, którego możliwości często nie wykorzstywałem w pełni, zacząłem szukać alternatywy. I nie mógł to być metalowy kubek. Dwa razy oparzyłem sobie facjatę i nie mam do nich przekonania. Jest trochę gadżetów w necie, ale jak zwykle miałem precyzyjnie skonstruowane wymagania. Naczynie musiało być nieduże, około 0,5l, powinno łatwo się z niego nalewać i mieć pokrywkę. Gotowanie na ognisku bez przykrycia, często łączy się z farfoclami w naczyniu.
Po dłuższych poszukiwaniach, olśnienie przyszło w markecie, na dziale z naczyniami z nierdzewki.
Stał taki czajniczek, 0,7l, pokrywka, duży otwór... A, że cena była przystępna, postanowiłem go wypróbować. Muszę przyznać, że był to bulls eye. Poza oczywistą, oczywistością jak gotowanie wody, dobrze gotuje się w nim makaron. Przy wylewie jest sitko, które ułatwia odlewanie. Tym sposobem czajnik z powodzeniem zamienia się w garnek, a potem w miskę, z której jesz.
Co najważniejsze, zajmuje niewiele miejsca, dosztukowałem do niego plastikowy kubek, chowany do środka i powstał z tego całkiem fajny outdoorowy zestaw. Sprawdza się. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz