poniedziałek, 3 października 2016

Można?

Podczas mojej ostatniej wyprawy na Syberię, gdzie spędziłem pół roku wędrując z jakuckimi pasterzami reniferów spotkała mnie mało zabawna przygoda. Któregoś dnia postanowiłem odłączyć się od jakutów i pójść inną drogą. Mieliśmy spotkać się za 3 dni w umówionym miejscu. Kończąc dzień samotnej włóczęgi podczas, której zgłębiałem najdziksze zakątki własnej duszy, rozbiłem obóz. Przygotowałem zastrzeloną po drodze wiewiórkę i cholernie zmęczony poszedłem spać. Długo nie pospałem, bo obudziło mnie buszowanie po obozowisku niedźwiedzia. Nie jakiegoś misia Yogi, ogromnego niedźwiedzia! Kiedy adrenalina wzięła górę nad rozsądkiem wyrwałem się ze śpiwora, złapałem co miałem na drodze ewakuacji i poleciałem w tundrę. Bydle na szczęście nie specjalnie się mną zainteresowało, ale do obozu nie wróciłem. Zostałem z butelką wody, nożem i jakimś paskudnym lliofilizatem, bo akurat to było w worku, który stał na drodze ucieczki. No i może byłaby to ciekawa historia gdyby nie była kompletną bzdurą. Ale! Jak w takiej sytuacji przygotować coś ciepłego do opierdolenia czy zwyczajnie odkazić wodę z podejrzanego źródła? Trzeba sprawdzić legendę o gotowaniu wody w plastiku.
W jaki sposób to zrobić to kwestia dowolna. Ja zabrałem się do tego klecąc "konstrukcję" z trzech patyków, które miały posłużyć za kuchenkę.

Czas na płomienie! I obserwację butelki. Czy da rade? Czy jebnie gasząc źródło ciepła? Logika podpowiada, że powinno sie udać, bo woda będzie odbierać ciepło obniżając temperaturę butelki. Nie mniej, trzeba chwilę nad tym poskakać.







Jak widać daje radę, a butelka odkształciła się tylko w miejscu gdzie nie było wody.

Po jakimś czasie konstrukcja się przepaliła, licząc na szybkie efekty użyłem byle badyla i wyszło jak wyszło, wystarczy więc wziąć solidniejszy, świeży budulec i będzie grać. Po katastrofie budowlanej postawiłem butelkę w żar, która zaczęła się lekko zginać, ale dalej działała. Po, nie dalej jak 10 minutach eksperymentowania pojawiły się pierwsze bąbelki...


 


 Po, niecałych 15 min większe...








I za chwilę woda pięknie zawrzała. Wynik 15 min na 0,5l wody, to żaden wyczyn, ale przy pewnej wprawie, za pewne da się to zrobić poniżej 10, więc jak na brak gara całkiem fajny wynik. Idąc dalej, w butelce można targać zupę czy co tam sobie wymyślisz, a w podgrzania celu zwyczajnie postawić na ogniu. Tylko muszą to być potrawy zawierające sporą ilość wody, bo jak, w jakiś sposób wpierdolisz tam kotleta i ziemniaki to panierka z polietylenu murowana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz