czwartek, 1 października 2015

Samowar od Survival Kettle

Dzięki uprzejmości Survival Kettle dostałem do przetestowania ich flagowy produkt... Survival Kettle. Na pierwszy rzut oka nie da się tutaj uniknąć porównania do znanego chyba na całym świecie ( przynajmniej cywilizowanym ) Kelly Kettle. Ale! Ten kettle ma jedną ( no ma trochę więcej ) wielką zaletę. Jest Made in Poland! I my tym czajnikiem mówimy: To jest nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo! Czajnik przyszedł z całym oprzyżądowaniem czyli w wersji full wypas ( w ofercie ).  W zestawie dostajemy, czajnik, palenisko, gwizdek, korek do zatkania i nadstawkę na palenisko, na której można postawić np. garnek. Palenisko i nadstawka tworzą coś co w sklepie nazywa się Samotny Wilk. Zajebista rzecz. Ale to materiał na inny post. Na pewno będzie. Całość jest spakowana w worek transportowy, więc nie ma potrzeby szukania dla niego jakiegoś opakowania, ani nie trzeba nosić tego luzem w czeluściach plecaka.




Ale na co to jeździ? Na wszystko co da się skopcić. Patyki, papier, szyszki, jak ktoś lubi to może być i plastik. Bardzo duża zaleta tego sprzętu. Do wykorzystani praktycznie w każdym miejscu gdzie jest "paliwo". A to jest wszędzie.


Całość stoi bardzo stabilnie, więc potrzebny jest niewielki skrawek równego terenu, nabijamy palenisko i jazda. Cały czajnik wody (1,2l ) na dość mokrym wkładzie zagotowałem w 9 minut co wydaje mi się bardzo dobrym wynikiem. Kominowa budowa sprzętu zapewnia dobry cug i po złapaniu płomienia zestaw jest bezobsługowy, płomień staje się coraz większy z każdą chwilą. Tylko czekasz na "umówiony znak, sygnał" z gwizdka. No i zalewasz co tam masz na ruszcie. Fajne.



Samowar ma pokryte skórą ( podobno naturalną, ale syntetyk by się pewnie skopcił, więc znowu zaleta ) składane rączki, które komfortowo pozwalają nalewać wrzątek. Co ważne, przy nalewaniu woda nie ścieka po zewnętrznej stronie czajnika.





Całość użytkuje się bardzo fajnie. Fant jest wykonany z aluminium, więc jest lekki ( 750g ), sprawnie się rozstawia i składa do transportu. Moje subiektywne odczucie jest takie, że mógłby być trochę mniejszy, nie jest też tani. Ale to nie jest coś co się zużyje w dwa sezony tylko porządny sprzęt na lata. Jak Twoje wnuki wykopią go kiedyś w Twojej piwnicy to się posikają ze szczęścia, że mają taki gadżet. Ja bym tak zrobił. Co do rozmiaru, to nie trzeba go upychać w plecak. Można go przytroczyć do plecaka. Czy bym go polecił? Zdecydowanie. Camping, bushcraft, biwak, spływ, offroad... Idealny. Jest wygodniejszy niż kuchenki na kartusze, które jak wiadomo mogą zawieść. Kiepski kartusz, kiepski gaz, w końcu nieoczekiwany koniec paliwa. Istnieje też możliwość staranowania kuchenki gazowej po pijaku i narażenie się na jakieś fajerwerki czy podtrucie A tu? Pozbierasz badyli, jakąś szyszkę i śmiejesz się w twarz współwypoczywającym. A jak kopniesz to najwyżej się woda wyleje. Ten sprzęt nie ogranicza. Naprawdę warto! I nie mówię tego dlatego, że wziąłem za coś kasę czy dostałem sprzęt na własność. Nie dostałem nic oprócz dobrej zabawy i ciekawego doświadczenia. Więc jak szukasz jakiegoś sprzętu na łono natury. To właśnie znalazłeś.



Trochę suchych danych od producenta:

Skład kompletu:
SK ( że czajnik ) 1,2
korek
palenisko
nadstawka na palenisko
gwizdek
worek transportowy 
Pojemność:
1,2 l

Wymiary:
wysokość 25 cm
wysokość 31 cm
średnica 16 cm

Waga:
770 g

Z pełną odpowiedzialnością jestem w stanie go polecić. Daje radę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz