sobota, 19 grudnia 2015

Ku przestrodze.

Kiedyś nie nosiłem apteczki, ale nosiłem się zamiarem jej zmontowania lub zakupu. Zawsze jakiś plaster się walał w plecaku, ale nic wielkiego. W końcu kupiłem samochodową. No i tak się kisiła w plecaku na każdym wyjściu. Zupełnie nieprzydatna. Na szczęście oczywiście.
Ale wiadomo. Lepiej mieć niż nie mieć. Machasz tym nożem, siekierą i o wypadek nie trudno.

I tak też było w moim przypadku. Nocka w lesie, ciemno, głucho, ognisko, trzeba było dołożyć do ognia, więc siekiera w łapy i jazda. Kilka cięć i nagle jeb! Siekiera ześlizguje się z drewna i ciśnie mi prosto w piszczel. Może nie jest to rana postrzałowa z RPG, ale skończyło się szwami.
Bez apteczki byłoby słabo. W dodatku siedzisz w środku niczego, a do cywilizacji spory kawałek. Dlatego warto mieć w plecaku to urządzenie. I oby nigdy się nie przydało.


Co ja mam w swojej apteczce?
- gaza
- bandaże
- plastry
- woda utleniona lub coś do odkażania
- para gumowych rękawiczek ( często mam brudne ręce )
- bandaż elastyczny
- żel antybakteryjny
- środki przeciwbólowe
- folia NRC
- tabletki na sraczkę

Taki podstawowy zestaw zabezpiecza mnie przed wypadkami losowymi w terenie. Grzecznie radzę: Zmontuj swoją!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz