sobota, 2 kwietnia 2016

Podbiał i ziarnopłon

 Coś do leśnej kuchni i apteczki. To z lewej to ziarnopłon. Jeszcze rzadko spotykałem kwiaty, ale liście jak najbardziej są i to w sporych ilościach. Kwiaty, w sumie nie są nam do niczego potrzebne ( poza łatwiejszą identyfikacją ), a właśnie młode liście. Młode, bo później robią się gorzkie. Nadają się do sałatek i zup. Można je podsmażyć na oliwie z czosnkiem i podawać jak szpinak, lub w większej ilości wrzucić do wywaru na zupę i zrobić ziarnopłonową. Przez cały rok jadalne, po ugotowaniu są jego podziemne bulwki. Można go pomylić z kopytnikiem, ale jeżeli zapamiętasz kształt liści to nie będzie problemu. Kopytnik ma liście bardzie okrągłe, a ziarnopłon przeważnie, w kształcie zbliżonym do karcianego pika. Kopytnik też jest rośliną jadalną, ale w małych ilościach, ponieważ może powodować wymioty. W smaku jest zbliżony do imbiru, aromatyzuje się nim potrawy, dodając małe kłącze.

Podbiał, żółte niepozorne kwiatki o jakby miodowym zapachu. Naprawdę zajebiście pachną. W obecnym okresie zbieramy kwiatostany, z których robi się syrop. Kwiaty warstwowo zasypuje się cukrem i odstawia w ciemne miejsce. Po dłuższym czasie ( ja robię na oko ) kiedy kwiaty puszczą cały sok, odlewamy i zamykamy buteleczkach. Jedni dodają trochę wódy, inni pasteryzują... Do wyboru. Jest jeszcze metoda, która głosi, że kwiaty zasypane cukrem zakopuje się na 2 miesiące w ziemi. Nie wiem. Nie próbowałem. Chociaż najprostszym sposobem jest, po prostu ususzyć i w żądanym momencie zrobić napar. Kwiaty są dość krótko, ale spokojnie, po ich przekwitnięciu w ten sam sposób preparuje się liście, które pojawiają się później. Podbiał pomaga w przeziębieniach, przeciwkaszlowo. Nie zaleca się stosowania podbiału dłużej niż 6 tygodni z rzędu, ze względu na zawartość substancji, które mogą obciążać wątrobę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz