niedziela, 5 czerwca 2016

Zupa chwaściara.

Relokacja nie zawsze jest prosta. Szczególnie do dużego miasta. Już nie możesz pójść do lasu, tylko pojechać, i to co najmniej dwoma środkami transportu społecznego. W dodatku tutejsze plemiona, lasem nazywają kępę drzew między osiedlami, przez którą przechodzisz susem, skacząc i lawirując, żeby nie trafić stopą w klocka homo sapiens i pozostawione przez niego karafki po wszelkiego rodzaju napitkach. No cóż... Ale zawsze to coś nowego i kolejna okazja do zwiedzania kątów. Tak też zrobiłem. Plecak zapakowany, Google maps, nakreśliło sytuację i wskazało kilka krzaczorów, które warto przetrzepać, więc w drogę. Wyszedłem z zamiarem sprawdzenia co na tym terenie rodzi ziemia... W dzikim znaczeniu tego słowa. Mówi się, że ludzie dumni chodzą z nosem do góry, taki się w terenie nie na je ;) Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, teren okazał się płodny. Zielska co nie miara, lasu jednak dalej nie widać. Łąki, głogowe gęstwiny, trawa wysoka, że aż strach wejść, bo na każdym kroku widać buchtowanie i leża. Raz trafiłem na dwa duże miejsca po noclegu i sporo mniejszych, więc już można było się domyśleć, że lepiej nie kroczyć dalej.

Klucząc, żeby nie oberwać od dziczyzny zaczęło się zbieractwo. Kilka liści wrotyczu... Strasznie aromatyczne zielsko. Zawiera tujon, więc spokojnie z nim, bo klęknie Ci wątroba. Ale! Jeżeli masz plantację ziemniaków, to odwar z tego cuda zwalczy stonkę, którą zrzucili Ci z US & A. Warto poczytać o tym chwaście.
Spora dawka pokrzywy. Miała stanowić trzon obiadu... To nie tylko pospolity chwast. Kryje w sobie dużo witamin, mikroelementów i soli mineralnych. Spece od zielonych apteczek uważają ją za naturalny antybiotyk. Osobiście nie wybiegałbym tak daleko...
zawiera wiele cennych witamin, mikroelementów i soli mineralnych pomocnych m.in. przy leczeniu kamicy nerkowej i artretyzmu.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/medycyna-niekonwencjonalna/pokrzywa-wlasciwosci-lecznicze-i-prozdrowotne-pokrzywy_34065.html
zawiera wiele cennych witamin, mikroelementów i soli mineralnych pomocnych m.in. przy leczeniu kamicy nerkowej i artretyzmu.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/medycyna-niekonwencjonalna/pokrzywa-wlasciwosci-lecznicze-i-prozdrowotne-pokrzywy_34065.html

  
 



Liść bylicy piołun... Świetna do mięs, ale z umiarem. Również zawiera tujon, który wzmacnia aktywność kory mózgowej, obarczano go winą za "wariackie" właściwości absyntu. Badania dowiodły, że ulubiony trunek poetów i artystów nie był odpowiedzialny za ich "psychozę",  tylko mieszanie go z laudanum. Nalewki z opium. Ktoś się kapnął, że substancje psychoaktywne opium, lepiej rozpuszczają się w alkoholu niż w wodzie. Podsumowując: Nalewka z opium + tujon... :)


Kilka liści szczawiu, dla kwasu... Bogate źródło witaminy C.








 

Krwawnik... Ot tak z dupy, bo można. Też kilka sztuk." Jest to roślina lecznicza, stosowana przy dolegliwościach jelitowych, zaburzeniach jelitowych, wzdęciach, skurczach jelit i niestrawności. Krwawnik można też stosować zewnętrznie w celu łagodzenia stanów zapalnych skóry i błon śluzowych oraz na rany, aby przyspieszyć gojenie.




Koniczyna... A tak wziąłem.













Takie coś trafiłem po drodze. Zwie się to turzyca. Wbrew pozorom nie jest to miejsce zbrodni, gdzie jakiś drapieżnik rozerwał małe bezbronne zwierzątko, o wielkich błagających oczach. To pozostałość po parkotach. Zajęczych zalotach. Często wygląda to tak, że samica ( jakże by inaczej ) jest w centrum zainteresowania, a dookoła kręci się kilku kozaków, którzy chcą zaliczyć. No i się napieprzają przednimi... Skokami? Jakoś tak się te ich łapy nazywają. Po wszystkim jakiś szczęściarz zaliczy panienkę,a reszta wychodzi z
 powyrywanymi włosami z klaty. Typowe disco - zajęcze - mordobicie.















Po zebraniu składników, trza było znaleźć miejsce na postój. Udałem się, więc w stronę najbliższej kępy drzew, w celu zakamuflowania swojej obecności przed ewentualnymi zwiadowcami autochtonów. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, okoliczności przyrody okazały się zacne. Duże miasto, to dużo niespodzianek.


Rozpaliłem kuchenkę i miałem chwilę na opatrzenie palca, którego rozwaliłem podczas zbierania pokrzywy. Zapomniałem, że noże mam zawsze ostre. Niby nic, a bolało jak cholera.









Wszelkie liście należy umyć w ciepłej wodzie. Tak jest bezpieczniej. Ocierają się o nie różne leśno - polne stwory i może się przyplątać jakiś tasiemiec czy inne gówno. Rozsądek trzeba zachować.

Po kąpieli chwastów, w garze ląduje suszona wołowina, ziemniak i pół małej cebuli. Nie znalezione oczywiście. Przytargałem ze sobą, jako bazę pod zupę. Podgotowujemy chwilę...









I wrzucamy chwasty... Wszystko gotuje się do momentu kiedy wołowina i ziemniaki będą miękkie i zdatne do spożycia. A my otwieramy piwerko, czekamy, odganiamy komary napawamy się przyrodą... Swoją drogą to zupa zajebiście pachniała podczas gotowania, aż ślinka leciała :)




















No i wszystko byłoby w porządku, gdybym nie zostawił w chacie łyżki. Na szczęście było z czego improwizować. Tak to wygląda, a smakuje jeszcze lepiej. W warunkach domowych z chwastów można odstawiać zajebiste sałaty, naprawdę spoko. Spróbuj. Gar na plecy i w teren!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz